Urzekł nas Dom Pod Koziołkami wraz całą załogą. Wiedzą tam jak zapewnić warunki do wyśmienitego wypoczynku i zabawy. Są rewelacyjnie zorganizowani i położeni co pozwala na swobodę poczynań. Przepyszne zaś posiłki przesądziły o apetycie na powtórkę i już uwzględniamy Szklarską w przyszłych naszych planach. Pięknie tam!, poza tym nie wszystkie szczyty i maksy zdobyte, nie wszystkie grzyby zebrane. Piwa natomiast wszystkie wypiliśmy już w pierwszy weekend. Blisko Czechy więc dowieźli i już nie brakowało nikomu niczego.
Eugeniusz Zalewski nikomu nie pozwolił wygrać. Niejaki Kujawiński Grzegorz też się zaczął rozpychać w czołówce. Trzeci w Rowach, a teraz drugi w Szklarskiej generalnie, ale już pierwszy na impy!. Kolejni na liście już się umieli zachować. Ania (najlepsza dziewczyna) z Zygmuntem (Kondyjowscy) przynajmniej odpuścili kilka turniejów bo byliby pewnie zwyciężyli, a tak niewinne trzecie. Da się! Maksy natomiast wygrał od niechcenia Piotr Zamiar, który nie miał z pewnością takiego zamiaru. Atmosfera była przyjacielska, ale dopiero po zjedzeniu w pierwszy dzień beczki soli.